Witaj Czcigodny Mistrzu!
Witajcie praktykujący!
Czas leci szybko, w mgnieniu oka minęły cztery lata od momentu otrzymania Fa. Na początku miałem taką obawę: Chyba nie zdążę na kultywację w okresie rektyfikacji Fa. Myślałem, że czas na rektyfikację Fa ludzkiego świata lada chwila nadejdzie, mało zostało czasu, że może jak tylko rozpocznę kultywację to już... do dnia dzisiejszego mam za sobą parę ładnych lat kultywacji, bardzo jestem wdzięczny Mistrzowi, że podarował mi tyle cennego czasu na hartowanie się w Dafa. W głębi serca zrozumiałem, że ten czas jest bardzo cenny, obiecałem sobie, że będę solidnie kultywować Dafa, nadążał za procesem Dafa, i będę wykonywał porządnie "trzy rzeczy".
Mówiąc o "trzech rzeczach" mam na myśli studiowanie Fa i wykonywanie ćwiczeń, wysyłanie prawych myśli i wyjaśnianie faktów ocalając wszystkie istoty. Na początku rozumiałem to powierzchownie: jak tylko upewnię się że codziennie będę wykonywał trzy rzeczy, to będę zaliczał się do uczniów Dafa okresu rektyfikacji Fa. Posiadając tytuł ucznia Dafa czyni mnie najszczęśliwszą istotą w wszechświecie. Te miliony lat czekania były właśnie po to. No to okey, nie ma problemu, będę starał się wypełniać podstawowe wymagania Dafa. Po pewnym ciężkim okresie starania się być pilnym, ogólnie spełniałem te wymagania. Po pierwsze: studiowanie Fa i wykonywanie ćwiczeń - codziennie czytałem jeden wykład Dżuan Falun albo inny wykład Mistrza, prawie codziennie wykonywałem pięć zestawów ćwiczeń. Po drugie - wysyłanie prawych myśli: no to wysyłałem, poprawiłem swoje przyzwyczajenie do godzin snu, żeby zapewnić wysyłanie cztery razy na dobę prawych myśli. Po trzecie - wyjaśnianie prawdy i ocalanie wszystkich istot: zatem dołączyłem do zadania rozdawania gazetek w chińskim centrum, czasami osobiście wyjaśniałem fakty Chińczykom, eksponowałem na światło dzienne kłamstw złej partii z całej jej historii, przekonywałem Chińczyków do wypisania się z "trzech organizacji". Dodatkowo wykorzystując automatyczne urządzenie do dzwonienia do Chin kontynentalnych wyjaśniałem fakty poprzez odtwarzanie plików audio chińskim odbiorcom, w ten sposób przekonując ich do wypisania się ze złej partii.
No więc, tak to wykonywałem trzy rzeczy codziennie. O, wspaniale, jaki jestem pilny! Drodzy koledzy w kultywacji, może wszyscy tak sobie myśleliście o mnie. Ja tak o sobie uważałem. W głębi serca przepełniało mnie samozadowolenie. "Oto ja, pilny kultywujący!". Tak, jeśli chodzi o nowych praktykujących, gdy oni na początku tak postępują, to na pewno my wszyscy bijemy im brawo. Jestem już w kultywacji ponad cztery lata, mógłbym zaliczyć się do grupy praktykujących weteranów, ale jeśli ciągle traktuję siebie wedle wymagań wobec nowych praktykujących, to pozostaję w stanie bez dążenia pójścia dalej do przodu, i jeżeli wymagania wobec siebie nie zostałoby wzniesione, to czy byłaby to pilność? A gdzie jest moje odzwierciedlenie pilności? czy pozostawanie na tym samym poziomie to pilność?
Ja tylko wykonywałem trzy rzeczy, a do porządnego wykonywania trzech rzeczy było bardzo daleko. Wiedziałem, że bardzo dużo projektów wyjaśniających prawdę i ocalających ludzi oraz dających świadectwo Fa potrzebuje pomocy ze strony innych praktykujących. Z upływem czasu, gdy osiągnąłem głębsze zrozumienie Fa, to wiedziałem, że byłem w błędzie, nie zasługiwałem na miano pilnego. Nie powinienem być przepełniony dumą, zadowalając swoje ego. W miarę dojrzewania w mojej kultywacji zrozumiałem, że muszę wymagać od siebie wyższego standardu.
Wcześniej uważałem, że kultywacja osobista jest najważniejsza, również dobre środowisko kultywacji jest bardzo ważne. A gdzie jest dobre środowisko do kultywacji? Szukałem go na całym świecie, nie potrzebowałem dużo czasu, żeby zrozumieć, że to w Stanach Zjednoczonych jest dobre miejsce na kultywację. Dobrze, pojadę tam. I inni też powinni tam pojechać. Wszyscy tam pojedźmy! Ale zaraz, czy byłoby to dobre?
Chodziły mi myśli po głowie, że opuszczę Polskę, pojadę do Ameryki. Ponieważ wszyscy wiemy, że nasz miłosierny Mistrz tam mieszka. Jeśli znajdziemy się w otoczeniu Mistrza, to na pewno dostaniemy więcej szans spotkać Mistrza, pomoże to w kultywacji, będziemy kultywować prosto, bez błądzenia, będziemy mieli prostą ścieżkę kultywacji, jakie byłoby to wspaniałe! Myślałem że jeśli bym tam kultywował, na pewno miałbym gwarancję osiągnięcia doskonałości. To był mądry pomysł, była to dobra kalkulacja. A czy my wszyscy nie chcemy osiągnąć doskonałości w naszej kultywacji? Tak, na pewno. A co z Polską? Z akcjami w Polsce? Z drogimi współkultywującymi w Polsce? Pomyślałem: Ah, to dla mnie drugorzędne. Pojechanie do Stanów byłoby takie wspaniałe, a projektów dających świadectwo Fa jest tam mnóstwo, tak samo mnóstwo jest tam wspaniałych praktykujących, oni na pewno mogliby mi pomóc dodawać mi sił, wspierać mnie w stanie pilności, na pewno byłbym w stanie wznosić się szybciej w kultywacji.
Nie śmiejcie się ze mnie, przez pewien okres czasu miałem naprawdę takie zamiary, taki plan. Z perspektywy czasu te myśli są bardzo niedojrzałe i śmieszne. wszędzie możemy dawać świadectwo Fa, wszędzie możemy się dobrze kultywować, wszędzie jesteśmy w dobrym środowisku kultywacji, tak jest prawda. Pomimo kilkukrotnych prób nie udało mi się wyjechać z Polski, ani na krok. Prawda? Czyż dzisiaj nie jestem tutaj z wami? Proszę nie zrozumcie mnie źle, wcale nie byłem niezadowolony z Polski, nie byłem niezadowolony z praktykujących, po prostu nie zdawałem sobie sprawy gdzie było moje właściwe miejsce.
My wszyscy przez wiele żyć pokonaliśmy miliony lat i doczekaliśmy dnia dzisiejszego, czekając na Dafa. A ścieżka naszego ostatniego życia w świecie ludzkim czy miałaby być tak prosta? A czy mieszkając w Polsce ponad 20 lat, znając polski język, znając dobrze Polskę, ustanawiając głęboki związek z narodem polskim, mając za sobą tyle przeżyć, czy na pewno chciałbym zostawić to wszystko i opuścić ten kraj? Czy byłaby to aranżacja Mistrza - nie dbać o Polskę i nie zajmować się Polską, nie poświęcić się Polsce i po prostu tak ją opuścić? Czy byłoby to odpowiedzialne?
Pamiętam słowa pewnego praktykującego o moim stanie z tego czasu: "jaki ty jesteś małomówny". Wtedy pomyślałem: Coś ty, jestem w dobrym stanie kultywacyjnym, pilnuję siebie i kultywuję mowę, i bycie małomównym jest dobre. A poza tym, jestem nowym praktykującym, i kultywacja osobista jest dla mnie najbardziej istotna. Jeśli nie będę się dobrze kultywował, wszystko pójdzie na próżno. Czy mógłbym mieć czas dla innych? Dzięki uwadze tego praktykującego, prawdę mówiąc zrozumiałem, że byłem zbyt skupiony na sobie, że nie dbałem o innych, nie pomagałem innym i nie robiłem wiele dla grupy.
W Polsce są polscy praktykujący i chińscy praktykujący. Ze względu na zupełnie odmienne od siebie języki, mają oni problemy ze wzajemną komunikacją. W czasie studiowania Fa albo w czasie rozmów zawsze potrzebny jest tłumacz. Wcześniej nie dbałem o to czy inni rozumieją, skupiłem się tylko na sobie, a poza tym nie lubię zajmować się takimi rzeczami jak tłumaczenie. Z perspektywy niskiego poziomu, to było lenistwo, albo egoizm. A z wyższej perspektywy było to brakiem Szan, nie myśleniem o innych, a wymagania dla praktykującego to w każdej sytuacji myśleć najpierw o innych, osiągnąć stan bezinteresowności i ciągłego myślenia najpierw o potrzebach innych.
Zauważyłem jeszcze jedną rzecz, oprócz różnicy w językach polskiego i chińskiego, także w kulturach, tradycjach i zwyczajach oraz postępowaniu występują duże różnice. Jeśli nie mamy dobrej komunikacji brakuje dobrego porozumienia, i łatwo mogłoby to spowodować nieporozumienia w istotnych projektach. Z biegiem czasu wytworzyłoby to luki, a w razie potrzeby dobrej współpracy całej grupy nie osiągnęliby spodziewanego efektu. Tak, ja znam oba języki, mogę pomagać w budowaniu porozumienia, wzmacniać współpracę obu stron. Jeśli tak, to dlaczego miałbym opuścić Polskę? Czy nie jest to moje właściwe miejsce, abym mógł spełnić moją rolę? Ale dlaczego ciągle miałbym uważać się za obserwatora, za kogoś z zewnątrz? W czasie gdy uczestniczyłem w akcjach Falun Dafa za granicą, ciągle ktoś z ciekawości pytał mnie: „Skąd jesteś?” Wtedy bez wahania odpowiadałem, że jestem z Polski, że jestem polskim praktykującym. Tak właśnie, jestem polskim praktykującym, a dlaczego dotąd uważałem siebie za Chińczyka, a nie za Polaka? Bo jak ja teraz mieszkam w Polsce, w tym kraju, to powinienem uważać siebie za Polaka. Jestem członkiem grupy polskich praktykujących, a właściwie jestem ważnym członkiem, bo prawdę mówiąc, każdy z nas jest w grupie ważny. A my wszyscy jesteśmy skarbem w polskiej grupie kultywujących.
Porzucając siebie, swój indywidualny tok życia, dołączając do grupy, stając się jednym z grupy, stając się nierozłączną częścią grupy, wtedy możemy dobrze współpracować, spełniać rolę jako klej do połączenia grupy i budowania komunikacji w grupie, dostrzegłem że to mój właściwy obowiązek, którego nie mogę odwlekać.
Bardzo się cieszyłem, że w końcu znalazłem swoje miejsce, swoje zadanie. To jest przeznaczenie, że jesteśmy razem, że jestem razem z wami, na tej polskiej ziemi, że wspólnie spełniamy naszą historyczną przysięgę, że mamy wyjaśniać dobrze prawdę i ocalać żywe istoty w tym miejscu. A prawdopodobnie my wszyscy aby być tu dzisiaj, aby być tu dzisiaj połączeni razem, jeszcze kiedy byliśmy w świecie niebiańskim przed zejściem do świata ludzkiego, wszyscy umówiliśmy się, że powinniśmy przypominać sobie nawzajem, pomagać sobie nawzajem, nie zapominać o naszym zadaniu i misji. a także może w długiej historii wiele razy nasze przeznaczenia zostały powiązane, dlatego dzisiaj jesteśmy tutaj razem. Zrozumiałem to, i już nie będę miał zamiaru opuścić Polski udając się do innego miejsca. Na pewno będę cenił te wszystkie więzy. Doceniam ten cenny czas bycia razem i wspólnego ocalania żyć. Mistrz w 2003 roku w czasie "Nauczania i objaśniania Fa na konferencji metropolii Nowego Jorku" powiedział:
"Duża część uczniów Dafa przybyła z tymi kosmicznymi ciałami, i każdy związany jest więzami przeznaczenia. Gdy osiągniecie Doskonałość i powrócicie będzie prawie niemożliwe abyście się ponownie spotkali, nawet jeśli będzie tego chcieć. Zatem, powinniście cenić tę część waszych więzów przeznaczenia. I co więcej, te wasze więzy przeznaczenia wzajemnie się przeplatają, i różne związki przeznaczenia zostały uformowane w czasie różnych żyć - to nie było łatwe. Zatem, współpracujcie dobrze kiedy coś robicie. Sprawa jednego ucznia Dafa jest sprawą wszystkich. Nie twórzcie dystansu i dysharmonii pomiędzy wami poprzez jakieś małe, trywialne rzeczy. Nie możecie tego robić, i powinniście cenić to wszystko. I również, powinniście współpracować przy rzeczach Dafa, i powinniście wykonać dobrą pracę jeśli chodzi o współpracę."
W czasie pisania tego eseju napotkałem na wielkie trudności. Nie potrafiłem osiągnąć stanu spokojnego serca, myśli w głowie nie były wyraźne, nie wiedziałem jak zacząć pisać. W rzeczywistości, każdy z nas pokonał już sporą część ścieżki kultywacji. Przeżyliśmy wiele, od czasu do czasu otrzymywaliśmy nowe zrozumienie Fa na danym poziomie, to jest cała radość w kultywacji. Ale dlaczego nie potrafię chociaż części tego opisać? Szukając przyczyny tego, dojrzałem że spowodowane było to nie spokojnym sercem. Szukając głębiej, zauważyłem że nie zbyt uważnie studiowałem Fa, wykonując ćwiczenia nie osiągałem stanu wyciszenia, nie potrafiłem skupić się w czasie wysyłania prawych myśli. A szukając dalej w sobie, dostrzegłem, że nie jestem w pełni zaangażowany w Dafa, nie będąc prawdziwą solidną cząstką Dafa. Myślałem o zdobyciu czegoś dobrego z Dafa, a nie o pełnym poświęceniu dla Dafa. Na powierzchni byłem aktywny w różnych działaniach dla Fa, chętnie brałem udział, a tak naprawdę tylko zaangażowany byłem w to fizycznie, a nie pełnym sercem. W przypadku konfliktu nie zawsze potrafiłem szukać w sobie, kultywować do wewnątrz, często nie postępowałem wedle wskazań Mistrza jako prawdziwy uczeń Dafa. Pewien praktykujący z mojego otoczenia powiedział mi: „Jesteś aktywny i chętny do udziału w akcjach, a dlaczego mało kiedy zauważa się jak prawdziwie kultywujesz swoje serce?”. Rzeczywiście, kultywacja dotyczy wszystkiego, jest bardzo poważną sprawą, wszędzie musimy wymagać od siebie wysokiego standardu, i nie pozwolić sobie na odpuszczanie ani trochę.
W ostatnim wykładzie „Co to jest uczeń Dafa” Mistrz powiedział: „Jesteście kultywującymi. Nie mówię o waszej przeszłości, kim kiedyś byliście, ani co objawiacie na powierzchni. Mówię o waszym rdzeniu i o znaczeniu waszego życia, o odpowiedzialności którą nosicie, i o waszej misji historycznej. Tylko wtedy jesteście prawdziwymi uczniami Dafa. “
Kiedy napisałem powyższy esej zrozumiałem w sobie, że konferencja Falun Dafa to nie tylko forma, którą Mistrz ustanowił dla naszej kultywacji, ale to właściwie jest bardzo dobre środowisko, w którym możemy nawzajem nauczyć się osiągnąć postęp w naszej kultywacji. To jest dobra forma dla naszej solidnej kultywacji. Nie traktujmy siebie jako obserwatora, spróbujmy wziąć na poważnie udział w konferencji, to z pewnością możemy osiągnąć postęp. Napisanie eseju z pewnego okresu kultywacji to naprawdę prawdziwy proces zbierania, gromadzenia i podsumowania. To jest opis naszej cennej kultywacji, to jest część naszej kultywacji, bardzo ważna część naszego życia kultywacyjnego.
Sporo mnie kosztowało wysiłku, spędziłem prawie cały tydzień na napisanie tego krótkiego eseju. Od dziesięciu lat już prawie nic nie napisałem. Miałem lenistwo i nie miałem ochoty czegoś konkretnego napisać. To właśnie jest moje niedociągnięcie. Właśnie nad tym powinienem popracować. Na początku wszystko wydaje się trudne., ale żadna trudność nie zatrzymuje naszych kroków aby podążać stale do przodu.
Miałem na myśli być posłusznym uczniem Mistrza, miałem na celu dopełnić Dafa, napisałem ten raport dla Mistrza, otworzyłem w sobie szczere serce i tym pragnę podzielić się z wami wszystkimi.
W mojej kultywacji jest wiele niedociągnięć, uprzejmie proszę o wskazanie ich.
Dziękuję Mistrzu,
Dziękuję moim najdrożsi
* * *
Zachęcamy do drukowania i rozpowszechniana wszystkich artykułów opublikowanych na Clearharmony, lecz prosimy o podanie źródła.